Coś optymistycznego (?)
Komentarze: 6
Miejsce akcji:Mój dom
Czas akcji: 11.04.2004r.-Wielkanoc
Wydarzenie:
Nastawiłam wodę na herbatę, a przynajmniej tak myślałam...
Wyszłam z kuchni na jakieś 10 minut.
Po tym czasie słyszę:
Mama:Idź sprawdzić, czy się woda nie wygotowała, bo coś długo to trwa.
Wyszłam do kuchni, a tam...PEŁNO DYMU i śmierdzi Bóg wie czym!!!Patrzę, a tu prawie pół kuchenki w ogniu : - zapaliłam ogień pod pustą patelnią z olejem.
Ja (wrzeszcząc):MAMAAAAA PALI SIĘ!!!...ALE NIE TO CO TRZEBA!!!(miałam na myśli czajnik)
Później była szybka akcja mamy i babci, więc mam gdzie mieszkać :P
Co najdziwniejsze, mama się śmiała przez pół dnia z mojego krzyku. (Wymienionego wcześniej):
Podsumowanie: Nie podpalać kucheniki, gdyż stanie się to tematem rozmów połowy rodziny w dziale : "Anegdoty rodzinne" , na najbliższe pół roku lub do kolejnej WPADKI (którą znając życie ja popełnię).
Wniosek: Nie zostanę kucharką :]
Dodaj komentarz