Komentarze: 13
Zostałam "absolwentką" gimnazjum, co jest równoznaczne z jego ukończeniem.
Chwila, ale coś mi nie pasuje...
Jeszcze pare miesięcy temu marzyłam o tym, by skończyć tą pieprzoną budę. By wreszcie wybić się gdzieś dalej. By poznać nowych ludzi...
A teraz?
Teraz czuję się, jakbym utraciła cząstkę siebie. Tak, tak właśnie się czuję.
Zdałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nie zasiądę w klasie z tą samą "ludziarnią z A"...
Że już nie będę z nimi przyłazić na rano do szkoły i narzekać na wczesną godzinę...
Że już nie będę łazić bez celu po murach tego gimnazjum.
Że niektórych osbó nie zobaczę bardzo długo lub wcale.
Że już nie pośmieję się z p. Raush :)
Że już nie ponarzekam na ZDW z chemii...
Tak, wielu osób, sytuacji i rzeczy będzie mi brakować.
(Nawet tego fajnego pana, z którym podczas komersu tańczyłam i mówiłam do krawatu :P)
Odchodzę w inne miejsce, lecz mimo wszelkich złych momentów, tej szkoły nie zapomnę.
Chciałabym jeszcze raz powiedzieć, drogie osóbki z 3a - będę za Wami strasznie tęsknić. Wiem, że razem z niektórymi z Was odchodzi część mnie.
Mówcie co chcecie, ale ja nie zapomnę Was nigdy!!!
Pozdrawiam gorąco i ściskam ;*
P.S. Do zobaczenia na imprezce u Crazy Mary!